Aktualności

  • Ruszyły obrady jury - autorki bloga z niecierpliwością wyczekują poniedziałku (10.12). Trzymajcie kciuki!
  • Post o Dworcu PKP został poszerzony o 2 wywiady wideo.
  • Ankieta została przeanalizowana i zamknięta.
  • Zmieniłyśmy formę Archiwum.
  • Nasz blog został opublikowany na stronie szkoły.

Weź udział w ankiecie o funduszach unijnych!

Kliknij, aby przejść do ankiety.

środa, 17 października 2012

Dolnośląskie Centrum Filmowe

Pełna nazwa projektu:
„Dolnośląskie Centrum Filmowe (przebudowa Kina „Warszawa” we Wrocławiu)”

Informacje ogólne:
Nazwa beneficjenta: ODRA-FILM
Nazwa funduszu: Europejski Fundusz Rozwoju Regionalnego
Nazwa programu operacyjnego: Dolnośląski Program Regionalny
Nr i nazwa działania: 6.4. Turystyka kulturowa
Całkowita wartość projektu: 17 555 548 zł
Wartość wkładu Unii Europejskiej: 4 933 684 zł

Jako że Dolnośląskie Centrum Filmowe jest już niemłodą (w porównaniu do pozostałych) realizacją dofinansowania z Unii Europejskiej, miałam okazję zapytać kilku osób, jak pojawienie się DCFu wpłynęło na ich życie kulturalne. Zaprezentuję więc ich opinie, które są bardzo zróżnicowane, tak samo zresztą jak ich punkt widzenia - jedyne, co łączy moich respondentów to pasja filmowa.
Pierwsze pytanie, jakie padło z mojej strony brzmiało: czym różni się chodzenie na film do DCFu od chodzenia do pozostałych kin?
Michał, absolwent Liceum Dwujęzycznego nr IV, odpowiada w ten sposób: 
"Pójście na seans do DCF różni się od innych tego typu przedsięwzięć, że można wpaść nawet w ostatniej chwili, żeby kupić bilet i nie trzeba czekać w kolejce. Chyba że chodzi o premierę filmu Woody'ego Allena. Wtedy są kolejki. Ale Woody Allen nie kręci tak wielu filmów rocznie, żeby to miał być problem. Na pewno trzeba wcześniej sprawdzić repertuar kina, często zdarzają się pojedyncze pokazy filmów, które nie są na co dzień w repertuarze - to duży plus DCFu w porównaniu z Heliosem Nowe Horyzonty, który nawet jeżeli jest największym kinem studyjnym na Świecie, a przynajmniej w Europie czy chociaż w Polsce, raczej gra przez cały czas ten sam repertuar, w dużej mierze filmy, które pojawiły się wcześniej na festiwalu Nowe Horyzonty. W DCFie za to można trafić na jednorazowe pokazy filmów, których nie można już zobaczyć w kinie albo które w ogóle nie trafiły jeszcze do dystrybucji. To na pewno duży plus DCFu."
Z drugiej strony jednak Angelika Rajkowska, uczennica LO nr XXIX i wielbicielka starego polskiego kina, ma na ten temat zupełnie odmienne zdanie. 
"Od momentu pojawienia się DCFu liczyłam na zapierające dech w piersi seanse, jednak całokształt okazał się zupełnie inny. Zamiast zagłębiać się w produkcje niezależne, do repertuarów wkradło się wiele komercyjnych tytułów-kiepskich produkcji. Liczyłam na miejsce zetknięcia się z nietuzinkową sztuką filmową, jednakże jestem niesłychanie rozczarowana. Jedyną rzeczą, która odróżnia dawne Kino Warszawa od multipleksów, to brak stoiska z popcornem."
 Marcelina Król, uczennica LO nr IX i wieloletnia pasjonatka kina zdaje się być neutralnie nastawiona:
"Większość seansów w DCFie to kino specyficzne, często nazywane "festiwalowym" - nie dotrze do każdego widza, z pewnością nie jest to repertuar dla ludzi szukających rozrywki przy kubełku popcornu - które z pewnością znajdzie sieci kin "Helios" bądź "Multikino", to filmy dla widza chcącego myśleć, wyciągać coś więcej niż to co ukazuje się na ekranie na pierwszy rzut oka."

Niezależnie jednak od odpowiedzi na powyższe pytanie, na pewno każdy się zgodzi, że powstanie DCFu to zmiana - przede wszystkim zmiana Kina Warszawa, jego transformacja w coś innego i nowego, starająca się nadążyć za zmianami zachodzącymi we Wrocławiu. Jak Michał odniósł się do ewolucji tego miejsca?

"Pamiętam Kino Warszawa jeszcze z lat 90., kiedy jako małe dziecko w sumie oglądałem tam animowane pełnometrażowe filmy Dinseya, "Dzwonnika z Notre Damme" czy "Herculesa". Kiedy jako nastolatek wróciłem tam, pamiętam, że bardzo spodobał mi się nowy wygląd kina, pozostała stara bryła, ale w środku pełno było malunków ZBIOKa, którego bardzo cenię. Obecny wystrój, choć na pewno znacznie bardziej całościowy, kompletny, podoba mi się nieco mniej, jest trochę zbyt zachowawczy i skończony, trudno będzie go czymś złamać. Co nie zmienia faktu, że teraz zdarza mi się być w DCFie nawet kilka razy w tygodniu, nie tylko z okazji Festiwalu Aktorstwa Filmowego. Trudno mi jednak powiedzieć, na ile to kwestia mojego wieku i dojrzenia do propozycji repertuarowych kina, a na ile to kwestia zmiany programu. Dziwi mnie natomiast brak zasięgu w środku budynku. Nie wiem, czy to problem do rozwiązania, ale na pewno zimą wychodzenie z kina przed seansem, żeby na przykład skontaktować się ze znajomymi, którzy jeszcze nie dotarli albo powiadomić kogoś, że zwolnił się bilet na seans i czy ktoś jest zainteresowany, może być problemem. Bardzo dobrze, że nie ma już popcornu."

 Kiedy już poruszamy temat różnic między DCFem, a innymi kinami - trudno nie poprosić o porównanie nowopowstałego Heliosa Nowe Horyzonty. Czy ma to negatywny wpływ na DCF? 
"DCF - ma skromniejszy repertuar, w niekoniecznie dogodnych godzinach dla ludzi pracujących/uczących się, jest mniejsze, ma mniejszy budżet(przez mniej pozycji w repertuarze) niż Helios NH co nie oznacza, że repertuar nie jest interesujący. Jednak widzowie wybierający zarówno DCF jaki Heliosa NH są zdecydowanie mniejszą grupą niż Ci wybierający multipleksy - co oznacza ,że ilość klientów ma znaczenie, a gdy pojawiają się dwa kina studyjne muszę miedzy sobą "rywalizować" a to wystrojem, a repertuarem - w moim odczuciu wygrywa Helios NH, ale mam wrażenie, że indywidualne upodobania każdego widza odgrywają dużą rolę" - przedstawia swoje zdanie Marcelina.
Podobnie wypowiedziała się Angelika:
"Rzeczywiście… dla właścicieli DCFu pojawienie się Heliosa NH jest bardzo niekorzystne, ponieważ nabytek pana Romana Gutka jest z prawdziwego zdarzenia kinem studyjnym. Jedyne tytuły, które mogą być dla nas w mniejszym lub większym stopniu komercyjne, to dzieła Allena. Zamiast popcornu jest multum dobrej kawy i ciast za przystępną cenę. Dodatkowo masa festiwali i tańsze bilety niż w DCF. Jednak widzę światełko w tunelu, bo skoro DCF ma tak groźnego rywala, to w końcu zacznie walczyć o klienta, już możemy zaobserwować zmianę repertuarów, więcej festiwali… nawet w tej chwili odbywa się jeden, a mianowicie: "FESTIWAL AKTORSTWA FILMOWEGO", gdzie możemy spotkać wiele polskich produkcji świeżo powojennych… czyli tym samym sporo klasyki dla koneserów."
 Natomiast opinia Michała równoważy szale opinii na ten temat.
"Pojawienie się Heliosa mogłoby mieć negatywny wpływ na DCF, gdyby był on w stanie konkurować z DCFem nie tylko repertuarowo, ale też ekonomicznie. Póki co, jeśli chodzi o ceny, DCF jest znacznie bardziej przystępny, zwłaszcza jeśli brać pod uwagę nie incydentalne wizyty w kinie, ale chodzenie do niego jako istotną część obcowania z kulturą. Oczywiście, że w DCFie nie pojawią się najprawdopodobniej niektóre lub żadne z filmów, które są w dystrybucji Gutek Film, ale w tym może być sukces DCFu, że zamiast pokazywać filmy, które można obejrzeć we wszystkich kinach, z którymi GF ma podpisane umowy, może on pokazywać filmy, których nie można zobaczyć nigdzie w kraju. Jeżeli kierownictwo DCFu postawi sobie za cel konkurowanie z HNH, negatywne skutki przede wszystkim przyniesie to dla Wrocławian i kinomanów. Jeżeli jednak postawi na tworzenie autonomicznej, innej linii programowej, stworzy ciekawe, rozwijające się miejsce, które będzie zyskiwać na znaczeniu, zyskując uznanie i uwagę nie ze względu na pofestiwalowy kapitał zaufania, ale cięzką pracą nad codziennym repertuarem i tworzeniem oferty przede wszystkim dla Wrocławian, którzy korzystają z kina przez cały rok, a nie przez dwa-trzy tygodnie w środku lipca."
 Ogólnie rzecz biorąc - zapytałam moich respondentów również o to, czy w ogóle miejsce takie jak DCF jest potrzebne naszemu miastu - czy je uatrakcyjnia, ale i wzbogaca jego mieszkańców.
Według Angeliki "jak najbardziej są potrzebne KINA STUDYJNE, w końcu Wrocław stał się Europejską Stolicą Kultury, więc do obowiązków miasta należy ukulturalnianie mieszkańców, którzy nieustannie osaczeni są przez komercję i pseudoartystów. Jak dla mnie DCF nie stanął na wysokości zadania i tak naprawdę zbyt wiele nie wnosi do życia ludzi zainteresowanych sztuką. Dyrekcja powinna wziąć się w garść i dokładnie się określić, bo to połączenie nie jest zbyt dobre. Kulturoznawcom ciężko strawić takie filmy jak "Och, Karol"."
 Jednak Marcelina broni DCFu w tej kwestii:
"Myślę, że każda instytucja propagująca kulturę jest ważna dla miasta, szczególnie gdy zostało wybrane stolicą kultury, widzowie poza festiwalami filmowymi takimi jak "T-Mobile Nowe Horyzonty", "American Film Festival", "Festival filmowy Pięć Smaków" i wieloma innymi będą mogli przez cały rok oglądać filmy niekoniecznie wysokobudżetowe, a niszowe."
 Powyższą opinię Michał uzupełnia w ten sposób:
"Kina studyjne, zarówno DCF, jak i jego poprzedniczka Warszawa, Lwów czy Lalka były bardzo ważne i dalej są. Mimo konkurencji ze strony Heliosa Nowe Horyzonty, propozycje repertuarowe obu kin, nawet jeżeli czasami się pokrywają, są wystarczająco różne (pojedyncze projekcje filmów poza repertuarem, współpraca z MovieWro czy FAF), by oferta DCF stanowiła poważną konkurencję dla studyjnego multipleksu. Dodatkowo, co nie jest bez znaczenia, bilety na seanse w DCFie są znacznie bardziej przystępne finansowo, co nie jest bez znaczenia w mieście studenckim, jakim jest Wrocław, gdzie zwłaszcza w roku akademickim pojawia się bardzo dużo osób głodnych ambitnego kina, jednak nie zawsze będących w stanie zapłacić za bilet tyle, co w sieciowym multipleksie (a ceny na tym poziomie utrzymują się w Heliosie)."
 I na koniec zapytałam, jak poleciliby DCF swoim znajomym.
"Myślę ,że jedynymi osobami , które dałoby się zachęcić są te , które lubią niszowe kino, są zainteresowani spojrzeniem na ekranizacje w inny sposób niż ten ukazywany w większości superprodukcji , ponieważ grupa ludzi, którzy wymagają od kina rozrywki , dobrej zabawy raczej nie maja czego szukać w DCF-ie ." - Marcelina
"Jeżeli miałabym polecić DCF swoim znajomym, to w pierwszej kolejności zwróciłabym uwagę na lokalizację i sam budynek, który jak dla mnie jest nienaganny, a nawet przepiękny.
Wokół wiele kamienic, niedaleko renoma. Dopiero później poleciłabym filmy, które są w nim wyświetlane. Powiedzmy sobie szczerze… nie każdy lubi niezależne produkcje, a wśród moich rówieśników znajdą się i tacy, którzy nie widzą w ‘’Jak urodzić i nie zwariować’’ niczego złego, więc każdy coś dla siebie znajdzie…" - Angelika
"Po prostu pokazałbym im repertuar i cennik. DCF to obecnie najtańsze kino we Wrocławiu z najciekawszą ofertą na co dzień. Tylko trzeba o tym mówić i przekazywać dalej informacje na ten temat. Bo warto!" - Michał 

Oprócz tego udało nam się również nagrać filmik z ogólną opinią na temat DCF-u studenta filozofii, którego imienia jednak nie znamy przez moje zapominalstwo. Zachęcam do obejrzenia!



Bardzo dziękuję za te różnorodne opinie. Wniosek nasuwa się jeden: powstanie DCFu nie było obojętne dla fanów kina, nawet jeśli ich opinie nie były w 100% pozytywne. Zdecydowanie DCF to dobrze zainwestowane pieniądze, a również inwestycja, która powinna się rozwijać i być doceniana przez coraz szersze grono. Szczerze zachęcam do przekonania się na własnej skórze jak powstanie Dolnośląskiego Centrum Filmowego wpłynie na Twoje postrzeganie kina, a co za tym idzie, jaki wpływ na to miała i Unia Europejska.  Niezaprzeczalnie chociaż w nazwie ma "Dolnośląskie" jest częścią EUROPEJSKIEGO projektu, który warto odwiedzić i poznać.

Na koniec dodaję kilka zdjęć DCFu mojego autorstwa - nie tylko jego detali architektonicznych, ale i jego otoczenia.








Strona internetowa: http://dcf.wroclaw.pl/

1 komentarz:

  1. Cieszę się, że Unia pomaga nam rozwijać kulturę, także tę nieco niższą. DCF jest miejscem godnym polecenia.

    OdpowiedzUsuń